Elwira Przyjemska
W dzisiejszym świecie trudno odgrodzić się od technologii, która jest wszechobecna. Korzystają z niej wszystkie grupy wiekowe. Nie da się zaprzeczyć, że potrafi pomóc w edukacji poprzez ułatwienie dostępu do informacji, indywidualizację procesu nauczania, motywację do nauki czy rozwijanie umiejętności cyfrowych. Dlaczego zatem coraz więcej krajów wycofuje technologię ze swoich szkół?
Pierwszym przykładem ograniczenia technologii w szkołach jest Szwecja, gdzie na przestrzeni dekady, po wprowadzeniu ekranów już w przedszkolach, zauważono znaczne pogorszenie się wyników w nauce i spadek poziomu różnych kompetencji uczniów. Według badań z 2022 roku, 58% uczniów przyznało, że nie słuchało tego, co mówił nauczyciel, 37% zostało rozproszonych używając urządzeń cyfrowych, a 29% zostało rozproszonych przez innych, korzystających z takowych urządzeń. Drastycznie spadły też umiejętności czytania, pisania oraz krytycznego myślenia.
Badania prowadzone od lat nad wpływem używania elektroniki wskazują na znaczne zaburzenia koncentracji. W skrajnych przypadkach, nadużywanie technologii może doprowadzić do Zespołu Stresu Elektronicznego naśladującego ADHD. Jest to zaburzenie objawiające się brakiem zdolności dziecka czy dorosłego do modulowania swojego nastroju, uwagi i poziomu pobudzenia w zdrowy sposób. Nie da się również nie wspomnieć o zagrożeniach wynikających z dostępu do fake newsów i braku bezpieczeństwa cyfrowego oraz wielu negatywnych skutków mediów społecznościowych na psychikę i samoocenę młodych.
Dodatkowym zagrożeniem jest pojawienie się sztucznej inteligencji, która ma potencjał dalszego rozleniwiania. Istnieje obawa, że zamiast korzystania z AI jako narzędzia wspierającego, będzie ono zastępować tradycyjne metody nauczania. Autorzy przewodnika dla nauczycieli „Do czego AI nie służy”, w rozdziale: Zagrożenia przy wdrażaniu rozwiązań AI w edukacji, wymieniają przykłady potencjalnych zastosowań sztucznej inteligencji.
„Uczniowie mogą:
Przeczytaj także: Jak aktywność fizyczna pomaga w nauce?
Podobnie jak w Szwecji, również w Polsce wyniki badań dotyczących edukacji nie napawają optymizmem. Z analiz PISA i OECD wynika, że co szósty polski magister to analfabeta funkcjonalny. O analfabetyzmie mówimy, gdy osoby nie potrafią poprawnie pisać i czytać osiągając określony wiek. W Polsce ten wiek ustalony jest na 10 lat. Osoby takie nie rozumieją tekstów czytanych, potrafią łączyć litery w słowa, a następnie w całe zdania, ale nie rozumieją ich przekazu. Warto zwrócić uwagę, że to zjawisko dotyczy również osób wykształconych.
Badania wykazują, że 40% Polaków nie rozumie tego, co czyta, a 30% rozumie, ale w niewielkim stopniu. W Polsce co trzy dni zamyka się księgarnia kameralna, a statystyczny Polak czyta zaledwie 0,6% książki. Większość czasu zajmują nam ekrany. Co to oznacza w praktyce? W rezultacie nasi rodacy nie potrafią odczytać rozkładu jazdy pociągów, mapy pogodowej czy instrukcji obsługi. Co bardziej niepokojące, ma to również wpływ na trudności w wypełnianiu formularzy urzędowych, a nawet w rozumieniu treści własnej umowy o pracę.
Zgodnie z rekomendacją Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) dzieci w wieku od 2 do 5 lat powinny spędzać przed ekranem najwyżej godzinę dziennie. Realia są jednak inne. Czas spędzany przed ekranem prowadzi do wielu negatywnych skutków, które przekładają się potem na edukację. Im szybciej dziecko ma styczność z technologią, tym większe ryzyko problemów z koncentracją i z zapamiętywaniem, a co za tym idzie – uczeniem się oraz rozwijaniem umiejętności pisania. Ręce przyzwyczajone do stukania w ekran trudniej radzą sobie z poprawnym trzymaniem długopisu czy ołówka. W połączeniu z nadużywaniem technologii, zanika też nawyk czytania. Po zakończeniu edukacji rzadko kiedy mamy do czynienia ze słowem pisanym. Skłaniamy się bardziej ku bezrefleksyjnemu oglądaniu telewizji i rozleniwiamy nasze mózgi.
Szwecja jako pierwsza, ale nie ostatnia, zdecydowała się na kompletne wycofanie ekranów ze szkół i powrót do tradycyjnych podręczników oraz egzaminów pisanych na papierze z użyciem papieru i długopisów. Rezygnacja z technologii w szkole wpłynie pozytywnie na relacje między rówieśnikami oraz może pomóc w problemach z koncentracją. Grafomotoryka nie poprawi się, gdy w dłoni uczeń częściej trzyma telefon niż długopis. Zmiana jednak musi być konsekwentna i wprowadzona na wczesnym etapie rozwoju dziecka oraz powinna angażować nie tylko nauczycieli i szkołę, ale również rodziców.
Przeczytaj także: Sztuczna inteligencja a dzieci – wskazówki dla nauczycieli i opiekunów
Przypisy:
Bibliografia:
Elwira Przyjemska – nauczycielka języka angielskiego w Międzynarodowej Szkole Podstawowej Paderewski w Lublinie, wychowawczyni, egzaminatorka OKE z egzaminu ósmoklasisty, autorka bloga książkowego „Księgarka na regale”.