PYP w praktyce – zeszyty projektowe learning logs, czyli jak rozwiązałam problem prac domowych

Monika Mikołajczuk

Wedukacji chodzi o uczenie się formułowania pytań, wyszukiwania informacji, porządkowania własnych myśli. Uczniowie powinni kształtować odpowiedzialność, samodyscyplinę, kreatywność, myślenie, umiejętność podejmowania decyzji.

 

Niejednoznaczności i dylematy

W ostatnich latach temat prac domowych stał się przedmiotem wielu badań i dyskusji wśród nauczycieli, psychologów, rodziców i uczniów, przeniknął do mediów. Jak się okazało, większość zadań domowych zadawanych w szkołach małym dzieciom jest bezproduktywna. „Praca domowa pomaga lepiej sobie radzić z odrabianiem pracy domowej” i jej zadaniem jest często tylko to, aby dzieci „coś robiły”, żeby osiągały lepsze wyniki w testach, a niekoniecznie zdobywały wiedzę i potrzebne umiejętności.

Jak każdy nauczyciel, także ja niejednokrotnie zastanawiałam się – zadawać czy nie zadawać? Moje podejście do tej kwestii ulegało przemianom, niejednokrotnie pod naciskiem innych, którzy też zmieniali zdanie albo mieli sprzeczne wizje na ten temat. A jak zadawać to co, ile? Nie mogę przecież dać zbyt trudnych zadań, bo co to za praca domowa, którą uczeń mógłby zrobić tylko z pomocą osoby dorosłej? Z drugiej strony jeśli dziecko samo bez problemu wykonuje zadania i nie są one wyzwaniem, to po co zabierać mu czas, żeby zajmowało się po szkole czymś, co już dobrze umie…? Dziecko powinno też dostać odpowiedź zwrotną, czy dobrze zrobiło pracę. Ale sprawdzanie typu: „Jasiu, przeczytaj odpowiedź.”, „Czy wszyscy tak mają? Jak nie, to trzeba poprawić” to zajęcie niezbyt produktywne i nie prowadzi do rozwoju umiejętności. Miałam dylemat, jak często zadawać, kiedy lepiej: w ciągu tygodnia czy na weekend? Ale w weekend powinno się odpoczywać, spędzać aktywnie czas, rozwijać pasje, dbać o przyjaźnie i równowagę życiową… A może będę złym nauczycielem, jeśli nie będę zadawać prac domowych? Co robić, co robić… ?

 

A jak to wygląda w PYP? 

Według założeń międzynarodowego programu PYP w edukacji nie chodzi o uczenie się na pamięć, bezmyślne odtwarzanie faktów, ale o uczenie się formułowania pytań, wyszukiwania informacji, porządkowania własnych myśli. 

Uczniowie powinni kształtować m.in. odpowiedzialność, samodyscyplinę, kreatywność, myślenie, umiejętność podejmowania decyzji. Dlatego ważne było dla mnie, żeby moi uczniowie mierzyli się z zadaniami, które będą sprzyjać ich wszechstronnemu rozwojowi. Idealne rozwiązanie podpatrzyłam w International School of Stuttgart, gdzie przez tydzień obserwowałam pracę nauczycieli uczących w programie międzynarodowym IB PYP. Na wzór tamtejszych learning logs wprowadziłam w swojej klasie zeszyty projektowe. O pomyśle poinformowałam rodziców na zebraniu i ustaliłam z nimi zasady pracy.
Uczniowie dostają zadania, które opracowują przez tydzień w domu w specjalnych zeszytach, w wybrany przez siebie sposób. Często też mogą wybierać pytania z większej puli. Pytania są przekazywane uczniom w środku tygodnia i mają oni siedem dni na przygotowanie pracy, którą muszą potem zaprezentować całej klasie. W ten sposób każdy może sobie rozplanować kiedy ma najwięcej czasu i kiedy mu się najlepiej pracuje. Jedni wolą to robić w ciągu tygodnia, inni w weekendy. Pytania mają charakter otwarty, a uczniowie sami wybierają sposób, w jaki chcą udzielić odpowiedzi. Mogą napisać tekst, zrobić quiz, krzyżówkę, zagadkę, przygotować zdjęcia, narysować coś, zrobić komiks, rzeźbę – to zależy od nich.

 

Kodeks learning logs

Na początku pracy w zeszytach projektowych wkleiliśmy sobie następujące zasady:

  • prace odrabiaj samodzielnie,
  • pamiętaj, żeby zaplanować sobie czas na zrobienie zadań,
  • z dorosłymi wolno ci omówić, co będziesz robić lub możesz poprosić o pomoc w znalezieniu lub wydrukowaniu materiałów.

O samodzielności, staranności, rozplanowaniu w czasie wykonania zadania przypominamy sobie bardzo często. Zrezygnowałam z podawania dokładnych kryteriów, żeby nie ograniczać kreatywności dzieci i żeby każde dziecko chciało robić prace samodzielnie. Obawiałam się, że jeśli ktoś będzie bał się, że nie spełni wystarczająco dobrze postawionych przeze mnie kryteriów, to się zniechęci. To sprawdziło się w 100 %. Niemal każde dziecko robi pracę samodzielnie – na miarę swoich możliwości, bo nie ma poczucia, że może zrobić coś „źle”. Jak narysuje coś tak, jak potrafi, nawet jeśli obiektywnie nie jest to piękne, napisze zdanie z błędem ortograficznym albo bez sylaby, to wie, że liczy się jego wkład pracy i kreatywność, a nie tylko poprawność. Przy tych projektach nie ma złych odpowiedzi, są różne, czasami dziecko samo stwierdza, że mogło zrobić coś inaczej.

 

Bez poprawiania błędów

Moi uczniowie zaczęli prowadzić zeszyty w drugim semestrze pierwszej klasy, gdy według programu dopiero kończy się naukę liter.

Celem nadrzędnym zeszytów projektowych nie jest bycie poprawnym ortograficznie czy dopasowanie się do podanego szablonu. Nie poprawiam w nich błędów. 
 O tym także rozmawiałam z rodzicami na spotkaniu i razem stwierdziliśmy, że takie rozwiązanie ma wiele zalet. Owszem, zdarza się, że daję uczniom jakieś rady, przypominam, że powinni się zastanowić jak zaprezentować temat, żeby inni mogli się od nich jak najwięcej nauczyć, zachęcam do dokładniejszych badań.

Co robię jeśli widzę, że uczeń się nie postarał? Pytam go, czy zrobił to najlepiej jak potrafi, czy jest zadowolony ze swojej pracy. Odpowiedzi są różne, ale przeważnie w następnym tygodniu praca jest lepsza albo za kilka dni uczeń sam zgłasza się z dokładniejszym badaniem. Czasami uczniowie sami zwracają sobie uwagę, np. „Aniu, Twoja prezentacja jest ciekawa, ale wiesz, że trzeba było dowiedzieć się czegoś o zwierzętach, które spędzają zimę na wolności, a nie o zwierzętach domowych?”. Praca Ani nie jest spisana na straty, uczennica czuje się doceniona, wie, że następnym razem musi czytać uważniej polecenie. Poza tym jeśli coś ją zainteresowało na tyle, że chciała się o tym dowiedzieć czegoś więcej, to mnie to satysfakcjonuje.

Zwykle dzieci starają się wykonać projekt jak najlepiej, bo po tygodniu prezentują go przed całą klasą, a potem wszystkie prace leżą jeszcze przez chwilę na ławkach i każdy chętnie przechodzi od stołu do stołu i ogląda co przygotowali inni.

Co mi daje brak oceniania błędów w prezentacjach? To, że każdy uczeń, bez względu na swoje aktualne umiejętności chce przygotowywać te projekty. Są uczniowie, którzy według szczegółowych kryteriów nie byliby w stanie przygotować „dobrego” projektu. Zapewne po którymś razie już by się zniechęcili. Coś takiego nie ma jednak miejsca.
Ze wzruszeniem obserwowałam, jak po kilku tygodniach od wprowadzenia zeszytów projektowych rozpoczynała się lekcja w dzień prezentacji prac i większość dzieci stała już w drzwiach z zeszytem w ręce, nie mogąc się doczekać swojej prezentacji oraz projektu kolegi.

 

Nauka samodzielności

Wszyscy są ciekawi, co zrobili inni. Ja również cieszę się na każdy dzień z prezentacjami. Zajmują nam one zwykle 60-70 minut. Dzieci uczą się przy okazji występowania przed innymi, muszą opanować swoją tremę. Kiedyś jedna z uczennic wstydziła się przeczytać swoją wypowiedź (na co dzień bardzo zdolna i niemająca trudności z zadaniami) i zgłosił się uczeń, któremu długo zajęła nauka czytania i dopiero niedawno nauczył się tej umiejętności, proponując, że jej pomoże i przeczyta za nią. Byłam z niego bardzo dumna.
Pod koniec roku szkolnego zapytałam rodziców jak oceniają zeszyty projektowe, czy widzą to jako obciążenie, w jakim zakresie udzielają dzieciom pomocy, czy chcemy to rozwiązanie stosować w kolejnym roku. Wypowiedzi były bardzo pozytywne. Rodzice stwierdzili, że dzieci lubią te pytania, że niejednokrotnie były źródłem dyskusji rodzinnych. Wiedzą, że im więcej pomogą swoim pociechom, tym one mniej się nauczą, rozumieją także, że najważniejsze jest, żeby działalność dziecka prowadziła do jego rozwoju i nie musi u 7- czy 8-latka wyglądać idealnie i być bezbłędna. Cieszę się, że obdarzyli mnie zaufaniem, gdy podejmowaliśmy wspólnie decyzję o sposobie zadawania prac domowych.

 

Monika Mikołajczuk – nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej i języka niemieckiego w Międzynarodowej Szkole Podstawowej Paderewski, liderka programu międzynarodowego IB PYP.


Artykuły, które mogą Cię zainteresować:

Nasze szkoły